Kolory zaprzątają nasze głowy, zastanawiamy się, czy rezygnować z nich w naszych wnętrzach, czy zachowywać kolorystyczną dyscyplinę, czy może w ogóle nie ograniczać się w tej tematyce. Każdy ma swój gust, a o gustach podobno się nie dyskutuje... Ale podobno tylko to zwierzę, które daje nam mleko do kawy, nie zmienia zdania- więc i nasze upodobania kolorystyczne ulegają ewolucji (a czasem rewolucji ;)).
A co z wzorami? Czy boimy się popełnić błąd stosując wzór we wnętrzu, tak samo jak przy wyborze koloru? A jeśli mamy do czynienia i z wzorem i z kolorem na raz??
Takich dylematów z pewnością nie ma Orla Kiely- irlandzka designerka, która swój wzór STEM odmienia przez wszystkie możliwe przypadki.
Oprócz ŁODYGI Orla zaprojektowała jeszcze inne wzory w stylistyce i kolorystyce RETRO, ale to on stał się jej znakiem rozpoznawczym.
Od wczesnych lat talent i pasję Orli wspierała babcia i ojciec. Babcia nauczyła ją co oznacza kreatywność, a ojciec podarował jej w prezencie maszynę do szycia Singer, gdy Orla skończyła 12 lat. Maszyna ta stoi dziś w jej biurze jako pamiątka i prawdziwy skarb.
Po ukończeniu National College of Art and Design w Dublinie na kierunku projektowanie tkanin drukowanych, wyjechała do Nowego Jorku i pracowała jako projektantka tkanin i tapet- wiele czasu poświęciła pracując nad wzorami i kolorami i to doświadczenie stało się nieocenione w dalszym rozwoju jej kariery.
Po powrocie do Wielkiej Brytanii pracowała dla Esprit studiując jednocześnie w Royal College of Art w Londynie, a także dla Marks&Spencer i Habitat.
Jej pierwsza kolekcja wzorzystych kapeluszy zaprezentowana na London Fashion Week zainteresowała dom towarowy HARRODS, ale wtedy właśnie ojciec Orli przekazał jej celną uwagę- stwierdził mianowicie, że na pokazie nikt nie nosił kapeluszy, natomiast wszyscy mieli torebki...
Od tamtej pory Orla projektowała torebki- jej innowacją było szycie torebek z materiału pokrytego laminatem, który to w latach 90-tych służył jedynie do produkcji obrusów na stoły.
Razem z mężem Dermottem Rowanem w 1997 roku utworzyła The Orla Kiely Partnership. Jej mąż tak opisuje początki działalności: " Nic nie było zaplanowane, wszystko działo się spontanicznie. Orla pracowała w tygodniu na zlecenia, a w weekendy projektowała swoją własną kolekcję, a ja pomagałem jej zorganizować resztę. Sytuacja zrobiła się jeszcze bardziej chaotyczna, gdy gotowe projekty zaczęły napływać do naszego mieszkania, groziło nam, że nie będziemy mieli gdzie usiąść!"
Dzisiaj projekty Orli sprzedawane są w wielu krajach na świecie, i rozpoznawalne dzięki charakterystycznym wzorom i kolorom.
W swojej książce "PATTERN" pisze, że jej mózg wymaga bezustannych powtórzeń. Powtarza więc swoje desenie na milion sposobów i kolorów- bywają drobne i przeskalowane, graficzne i delikatne, kolorowe i monochromatyczne. Paleta barw jest "przybrudzona", nie używa barw kontrastowych, tylko rodzin kolorów sąsiadujących i nie przepada za fioletem, kocha natomiast brązy, żółcie, zielenie, pomarańcze, czerwienie i ciemne błękity.
Swoje wzory drukuje na wszystkim: na torebkach, ubraniach, butach, okularach, portfelach, parasolach, pokrowcach na telefony, świecach, perfumach, pościelach, ręcznikach, kuchennych akcesoriach, porcelanowych pojemnikach i wazonach, poduszkach, kocach, tapetach, naczyniach, tacach, meblach... chyba dalej nie będę już wymieniać ;)
Jeśli zetkniecie się gdzieś z nostalgicznymi wzorami Orli Kiely- będziecie w stanie rozpoznać je już zawsze i wszędzie.
A teraz zapraszam do wnętrz zamieszkiwanych i urządzonych przez Orlę.
Powyżej Dom Orli- London Terrace House
Miłego dnia!