Z czym kojarzą Wam się Włochy? Oczywiście z idealnymi wakacjami, podczas których możemy podziwiać piękno kultury antycznej, ale również z modą, luksusowymi autami i awangardowym designem. Włoski design należy do światowej czołówki ponieważ jest oryginalny, zaskakuje formą i materiałami, pozostając przy tym ponadczasowym, wybitnie funkcjonalnym i ma doskonałą jakość. Zapewne jest to wynik tego, że żaden inny naród, tak jak Włosi nie potrafi cieszyć się życiem- wszyscy słyszeliśmy przecież o włoskim temperamencie i zamiłowaniu do dobrego jedzenia. Nic więc dziwnego, że to właśnie Włosi zaprojektowali idealną kanapę z funkcją spania- w sam raz dla mnie ;P
Niewygodna rozkładana kanapa do spania w salonie jest zaletą tylko wtedy, gdy nie lubimy przyjmować gości. Nie trzeba nawet mówić tego na głos- wystarczy, że położymy ich spać a następnym razem głęboko się zastanowią zanim zdecydują się u nas przenocować. Niestety raczej regułą, a nie wyjątkiem, jest niewygoda sof z funkcją spania dostępnych na naszym rynku. Ja i mój M. rozpieszczeni kilkuletnim spaniem w małżeńskim łóżku w rodzinnej sypialni, stanęliśmy przed koniecznością przeniesienia się ze spaniem do pokoju dziennego. Poszukiwania kanapy rozpoczęły się oczywiście od jej wyglądu- miała być to sofa na wysokich smukłych nóżkach, inspirowana latami 60-tymi i stylem skandynawskim. Znalazłam idealną i w dobrej cenie w sklepie Agata Meble- delikatna, zgrabna, turkusowa. Nie spełniała jednak podstawowego warunku- nie nadawała się na małżeńskie łóżko codziennego użytku. No cóż, życie... Musiałam zapomnieć o designie, a skupić na tym co najważniejsze. Informacje o systemach rozkładania kanap w internecie bywają rozproszone i niepełne. Nie będę ich dokładnie analizować, wspomnę tylko o niewygodnych moim zdaniem opcjach takich jak: delfin, który posiadają moi rodzice; klasyczny wersalkowy klik-klak; alternatywny wersalkowy DL; wózek- jaki mieliśmy w naszej pierwszej sofie- twardej jak madejowe łoże; czy też easy lift- jaki posiadała nasza druga kanapa, która już po trzech latach miała na swojej powierzchni ukształtowaną topografię terenu z górami i dolinami uniemożliwiającymi komfortowy sen.
Skupię się nad najwygodniejszym i moim zdaniem jedynym słusznym wyborze, czyli systemie włoskim i na informacjach o tym, jak odróżnić go od pozornie takiego samego systemu belgijskiego (zwanego też sedak), przez co obydwa są bardzo często mylone.
Zarówno system belgijski jak i system włoski mają budowę podobną do łóżka polowego- jednak stalowa konstrukcja systemu włoskiego jest o wiele masywniejsza i stabilniejsza niż systemu belgijskiego. W jednym i w drugim przypadku powierzchnię spania stanowi materac- jednak w systemie belgijskim jest to cieńszy materac piankowy, a w systemie włoskim- gruby materac ze sprężynami typu bonell. Stelaż na którym położony jest materac najlepiej, gdy zbudowany jest z elastycznych listew, jakie stosowane są w tradycyjnych łóżkach, chociaż w systemie belgijskim często znajdują się mniej stabilne taśmy. Niby to samo a różnica zasadnicza- na łóżku z systemem belgijskim śpi się jak na łóżku polowym (a wiem to na pewno, bo moi rodzice przez wiele lat spali na "belgijce"), a na łóżku z systemem włoskim jak na łóżku sypialnianym.
To teraz spójrzcie, jak to działa:
Kanapa rozkłada się tak łatwo i lekko jak żadna z dotychczas posiadanych. Wersja narożna byłaby wyposażona w pojemnik na pościel, jednak dla nas nie stanowi to problemu, ważne było uzyskanie miejsca na postawienie odnowionego fotela 366. Niestety cena kanapy jest o około 1/3 wyższa niż kanap z innymi systemami
rozkładania, właśnie przez koszt materaca, który w sobie zawiera, z tego samego powodu jest to kanapa raczej masywna (dlatego wybraliśmy delikatnie szary kolor, który nie przyciąga do niej uwagi) i śpi się dość wysoko- jak na łóżkach na których sypiają Amerykanie. Nasza kosztowała 3800zł, ale nie żałuję tego wydatku,
bo wiem, że przez najbliższych kilka lat będę spać po prostu wygodnie. Wspomnę jeszcze może o naszych poduszkach. Nie lubię spać, ani zbyt wysoko, ani zbyt nisko. Całe życie "formowałam" sobie poduszki wielokrotnie w ciągu nocy, a rano często zdarzało mi się wstawać z bólem karku. Mój K. kupił kiedyś poduszkę ergonomiczną w Ikea- oczywiście cena w porównaniu z cenami profesjonalnych poduszek tego typu od razu świadczyła o jej jakości. Poduszka była twarda i nie nadawała się do użytku. Mąż nie zrezygnował jednak z tego pomysłu. Liderem na rynku poduszek ergonomicznych jest Tempur- takie poduszki to wydatek ok. 400-500 zł, ale sprzedawca polecił mu poduszkę włoskiej marki Per Dormire, tańszą o połowę, a niewiele ustępującą jakością. Powiem Wam, że gdy tylko wypróbowałam tę poduszkę, kazałam Mężowi jechać natychmiast po taką samą dla mnie! Już nie budzę się w nocy by poprawić sobie poduszkę pod głową i zapomniałam co to poranny ból szyi.
Przygotowując tego posta przeczytałam w internecie, że aż 80% Polaków sypia tak jak my, na rozkładanych łóżkach w pokojach dziennych. Szczerze mówiąc zdziwiła mnie ta liczba, jeśli to jednak choć w dużym przybliżeniu prawda, mam nadzieję, że moje sugestie pomogą komuś w wyborze komfortowego składanego łóżka :)